środa, 7 lutego 2018

Szkoła rodzenia



W naszym miejskim szpitalu do szkoły rodzenia można zapisywać się po skończeniu 24 tygodnia ciąży. Jednak na same zajęcia położne zapraszają zazwyczaj po 30 tygodniu.

Będąc na wakacjach nad morzem (drugiego czerwca) dostałam telefon, że od czerwca startuje nowa grupa. W sumie to już zaczęła zajęcia wczoraj (pierwszego czerwca) ale Pani źle obliczyła mój termin porodu i że woli nie ryzykować zaplanowanymi dla Nas zajęciami w lipcu. 

Szkoła rodzenia proponuje 6 spotkań po około 1,5 - 2 godziny, podczas których omawiane są zagadnienia związane z ciążą, karmieniem dziecka i laktacją, pielęgnacja dziecka, porodem, noworodkiem oraz połogiem. Za taki kurs płaciliśmy 100 zł za osobę. Chodziłam do szkoły rodzenia wraz z mężem.

Tak jak wspomniałam, pierwsze spotkanie Nas ominęło, mieliśmy je odrobić z lipcową grupą. Mowa była ogólnie o ciąży i rozwoju dziecka w ostatnich tygodniach jego życia w brzuchu mamy. Gdy przyszedł termin lipcowego spotkania...nie chciało Nam się na niego jechać. Stwierdziliśmy, że ciążę już przeżyliśmy i najważniejsze informacje już nam powiedziano. Tak, to było lenistwo ;)

Na drugim spotkaniu położna opowiadała o porodzie, jak rozpoznać, że rozpoczęła się akcja porodowa, jak liczyć regularność skurczy, kiedy odpływają wody płodowe a kiedy odchodzi czop. Wyjaśniała, w jakich pozycjach możemy rodzić (generalnie mamy prawo do rodzenia w takiej pozycji, w jakiej Nam jest najwygodniej), jak łagodzić ból przedporodowy, o kryzysie 6-7-8 cm. Mówiła, jak zazwyczaj kobiety zachowują się przy porodzie, jak zachowują się partnerzy, o plusach porodu rodzinnego z partnerem, oraz o tym, co dzieje się z nami i dzieckiem tuż po porodzie. Następnie zaprowadziła Nas na oddział, gdzie pokazała wszystkie sale porodowe (akurat na oddziale były pustki, tylko jedna Pani tego dnia urodziła, także mogliśmy wszystko zobaczyć i wszędzie zajrzeć), sale poporodowe i opowiadała generalnie co trzeba zrobić, gdy zacznie się poród, gdzie należy się zgłosić. Wyjaśniła również, co warto zabrać ze sobą do szpitala, a co w ogóle nie jest przydatne i przereklamowane. 

Trzecie spotkanie było o pielęgnacji dziecka. Jak na złość mąż musiał pilnie wyjechać na spotkanie służbowe, a bardzo mu zależało aby nauczyć się, jak kąpie się dziecko. Bo według położnej, tatusiowie to bardzo lubią i należy oddać Panu ta czynność. My mamy karmienie piersią, oni mają kąpanie i każdy jest zadowolony :) Położna opowiedziała jak pielęgnować dziecko przy przewijaniu i dbać o okolice okołopieluchowe. Pampers jest głównym sponsorem szkoły rodzenia więc też mieliśmy wykład o tym, jak ta pieluszka jest lepsza od innych marek, taka autoreklama. No i najważniejsze: kąpanie. Nauczyliśmy się chwytów do kąpieli dziecka, jak przygotować pomieszczenie i wodę do kąpieli, jakie stosować kosmetyki (nie, tym razem było bez nazw ;)), jak myć dziecko, jak pielęgnować jego ciało i ogólnie kiedy najlepiej jest kapać dziecko. 

Czwarte spotkanie mieliśmy z neonatologiem i Pani Doktor opowiadała Nam o tym, co dzieje się z dzieckiem od czasu przyjścia na świat do czasu wypisania ze szpitala plus kilka sytuacji z późniejszego życia. Między innymi mówiła o przecinaniu pępowiny, punktach Apgar - zostało dokładnie omówione ile punktów dostaje dziecko i za co i jeśli są obniżane punkty to jakie musiały zostać zauwazpne "odchylenia", kontakcie skóra do skóry dziecka z matką, o smółce i kupce dziecka, różnych zmianach skórnych, żółtaczce fizjologicznej, podaniu witaminy K, szczepieniach, badaniu słuchu i badaniu na hipotyreozę i fenyloketonurię. Po ostatnim badaniu, jeżeli z dzieckiem jest wszystko ok (i z mamą oczywiście też) zostajemy wypisani do domu. Zazwyczaj jest to 48 godzin po porodzie, chyba że urodzicie wieczorem lub w nocy musicie odczekać aż do następnego dnia.

Na piątym spotkaniu omawiana była sprawa karmienia piersią i laktacji. Pani neonatolog opowiadała Nam o tym, jak prawidłowo przystawiać dziecko do piersi, pozycje do karmienia, o problemach z laktacją, początkowym mleku czyli siarze oraz o nawale mlecznym i jak sobie z nim radzić. 

Ostatnie spotkanie to najmniej przyjemna część ciąży i porodu- dowiedzieliśmy się co nieco o połogu i baby blues. Powiem Wam już z własnego doświadczenia, że poród przy tym to był pikuś - oczywiście jak dla mnie. Ale o tym napisze w oddzielnym poście. Położna opowiedziała, co dzieje się z kobieta po porodzie, o krwawieniu, zmiennych nastrojach, poceniu się, depresją, zmęczeniem. Wiele rzeczy o połogu wyczytałam z blogu mamaginekolog, także nie przeżyłam takiego szoku co tam się może dziać po porodzie. Położna omówiła z Nami nawet temat seksu po porodzie, tutaj wszyscy tatusiowie słuchali bardzo uważnie, powiedziała bym nawet że z największym zaciekawieniem podczas całej szkoły rodzenia :D

Ja osobiście mogę serdecznie polecić chodzenie do szkoły rodzenia. Wiele kobiet mówi, że więcej dowie się z książek czy internetu, jednak jeśli inna osoba opowiada o tym wszystkim z doświadczeniem i pełną pasją, wiedza przyswajana jest bardzo szybko i długo pozostaje w pamięci. Oczywiście wszelkie "suche" informacje były swoja drogą, a praktyka swoją ;) baliśmy się strasznie pierwszego kąpania (nie wiem w sumie czego, chyba że utopimy dziecko w wanience :D), a okazało się to banalnie łatwe. Natomiast tak łatwe karmienie piersią było dla mnie wielką walką, ale o tym tez napisze osobny post. Podsumowując: polecam. I nie napisałam najważniejszego. Dzięki szkole rodzenia przekonaliśmy się, że poród z partnerem to fajna sprawa :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz